Dlaczego gazety bezkarnie nazywają np. polityków czy urzędników nierobami, darmozjadami, a nazwanie tymi słowami ludzi którzy słyną z takiej postawy życiowej skutkuje wyrokiem skazującym? Czy te słowa są znieważające czy nie?

Słowa takie jak nierób czy darmozjad są nacechowane emocjonalnie, zatem ich użycie w kontaktach prywatnych rzeczywiście może być potraktowane jako obraza. Nacechowanie to nie jest jednak na tyle silne, żeby uznać je za podstawę oskarżenia o zniewagę w kontaktach o charakterze publicznym. Tzw. osoby publiczne nie podlegają ochronie prawnej w takim stopniu, jak wszyscy inni obywatele, uniemożliwiłoby to bowiem krytykę ich działalności w tej sferze. Nie ma natomiast wątpliwości, że krytyka wyrażana w taki sposób nie dotyczy bezpośrednio podejmowanych (lub zaniechanych) przez daną osobę działań, jest natomiast oceną ad personam, nierzeczową i niekulturalną. Jeżeli takich określeń używa dziennikarz, wystawia ocenę nie tyle temu, o kim się wypowiada, ile raczej sobie i prezentuje się jako osoba nieprofesjonalna, nie potrafiąca posługiwać się merytorycznymi argumentami.

Wyrazy same w sobie mają pewne znaczenie i zabarwienie emocjonalne, jednak decydujące znaczenie dla określenia ich wartości ma konkretna, za każdym razem inna sytuacja, w jakiej zostały użyte, intencja nadawcy oraz skutki, jakie wywołały. Każdą sytuację należy więc rozpatrywać indywidualnie.

Izabela Różycka