Do Pani Izabeli Różyckiej
Szanowna Pani Izabelo – bardzo dziękuję za odpowiedź na moje pytanie, cyt.: „Inne wyrażenie na „ucieczkę za granicę”, zwłaszcza w czasach PRL, mające posmak zdrady. Zaczyna się na de-, nie dezercja, chyba z francuskiego lub łaciny. Coś jak „delator”, „defektor”… . Przeszukałem SJP PWN, nie ma.
Bardzo dziękuję.’

Wpadłem również, choć z dużym trudem na szukane słowo, czyli „DEFEKTOR”, „zdefektować” itp. Słowo to musi być bardzo rzadkie i nietypowe bo w słownikach – o ile w ogóle występuje – to w znaczeniu „zepsuć”, „uszkodzić” itp. Chodziło mi ono po głowie ale że kojarzyło się z „defekować” to jakoś go nie brałem pod uwagę.
Serdecznie dziękuję za pomoc. Myślę, że nasz kochany język polski bez tego „defektora” spokojnie się obejdzie. Ja pochodzę z Galicji, gdzie do dzisiaj w użyciu są najróżniejsze heble, bratrury a nawet „felezować” (ciekawe, czy jest Pani znany ten kwiatek).
Pozdrawiam – Bogusław Knapik, Kraków

Wyraz defektor, o którym Pan pisze, rzeczywiście w polszczyźnie nie funkcjonuje. Jest to forma pochodząca bezpośrednio z języka angielskiego, gdzie ma znaczenie 'zbieg, uciekinier, np. z partii, odstępca od religii’ itp., a jego głębsza analiza historyczna doprowadzi nas do łacińskiego defector 'odstępca, buntownik’. Natomiast heble, bratrury itp. są pozostałością po zaborach pruskim i austriackim albo śladem tego, że polska terminologia rzemieślnicza jest w dużej mierze pochodzenia niemieckiego, a zatem „pomnikiem” naszej burzliwej historii, która wpływała także na język.

Izabela Różycka